Rozdział 5.
Normalnie jestem spokojna, ale dzisiaj nie. Biegałam po domu jak szurnięta. Emily próbowała mnie uspokoić. Ona potrafiła pocieszać jak nikt inny.
-Oh Em., całe szczęście, że cię mam.-uśmiechnęłam się do niej i ją przytuliłam.
-Tak, wiem, wiem. Gdyby nie ja, chyba byś tu zginęła.
Byłam wyraźnie przemęczona. W końcu jakiś chłopak chciał się ze mną spotkać. Przygotowania do naszej pseudo randki wciąż trwały. Po głowie nic innego mi nie chodziło. Tylko imię Niall, Zayn, basen, te piękne niebieskie oczy i nie wiem dlaczego ten koleś od marchewek. Wyglądało mi to podejrzanie. To przecież niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie spotkać tyle "ciach".
-No cóż.-ruszyłam ramieniem i robiłam dalej, to co zamierzałam.
Razem szykowałyśmy się prawie godzinę. Wyglądałyśmy oszałamiająco. Bynajmniej Emily, bo ja nigdy o sobie bym nie powiedziała, że jestem ładna. Ona miała swój oryginalny styl, którego nikt nigdy nie podrobi. A ja wyglądam jak pierwsza lepsza blondynka z ulicy.
Ostatni raz spojrzałyśmy w lustro po czym wyszłyśmy. Za daleko nie miałyśmy, jakieś 5 kroków.
-No, pukaj-Em. spojrzała na mnie jakby pukanie do NICH było normalną rzeczą.
Dla mnie to było dość przerażające. Ale w końcu wzięłam się w garć i zapukałam do tych głupich drzwi. Słychać kroki. Przeszedł mnie dreszcz. W końcu ktoś otworzył. To był uroczy chłopak w loczkach.
-Oo, jakie punktualne. Zapraszam-uśmiech z jego twarzy nie schodził.
-Dziękujemy-Emily wepchała się pierwsza.
Ich apartament był równie piękny, co nasz. A może nawet lepszy. Zasiadłyśmy na kanapie trochę onieśmielone. Z kuchni wychodzi ten chłopak od marchewek niosąc na srebrnej tacy 7 filiżanek cherbaty. Dobra, teraz wydało mi się to trochę za bardzo podejrzane. Usiadł koło mnie. Po chwili wyszła jeszcze czwórka. Usiedli na przeciwko nas, a Zayn tuż przy Emily.
-Więc, jak macie na imię? Wypadało by was trochę poznać.-zagadał jeden.
-Ja jestem Claudia, a to Emily. A wy to..?
-Oh, wybacz, że się nie przedstawiliśmy jeszcze. To jest Louis-wskazał chłopaka siedzącego tuż obok mnie-To Zayn, Niall, to Harry, a ja jestem Liam.
-Miło was poznać.-zaczynałam się oswajać w ich towarzystwie.
-Co tu robicie? Wakacje?-pytał Harry.
-Niee, po prostu wygrałyśmy konkurs. Będziemy tu dość długo. Narazie to miasto bardzo nam się podoba, więc jeśli dalej tak będzie, zastanowimy się, czy tu się nie przeprowadzić.-Em. czuła się jak w domu. Była bardzo rozgadana, to fakt.
-O, świetnie. Nie spodziewałem się, że jesteście takie miłe, a co ważniejsze, takie ładne, haha.-było mi bardzo miło usłyszeć taki komplement. Zwłaszcza od Loui'ego...
-Haha, dzięki.-chyba się zarumieniłam.-A wy co robicie w życiu?
-Głupio mówić, ale jesteśmy zespołem, jesteśmy razem już ponad rok. Nazywamy się One Direction.-tym razem odezwał się Niall.
-Wow, co za zaszyt z wami rozmawiać, skoro jesteście sławni.-zaczęłam się śmiać.
-A tam, dalej jesteśmy normalni.
Nawet nie zaóważyłam i minęły już 2 godziny. Miałam wrażenie, że tych gości znam już od dawna. Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. To był jeden z najlepszych wieczorów jakie przeżyłyśmy.
-No, czas się zbierać.-podnosiłam swoją torebkę.
-Szkoda, ale cóż. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.-Zayn ciągle się uśmiechał w stronę Emily.
Wszyscy stali już przy drzwiach. Ale Louis mnie "zaciągnął" w stronę kuchni.
-Ej, a może chciałabyś się ze mną spotkać, ale tak na osobności?-zaproponował.
-Brzmi fajnie. Kiedy masz wolny czas?
-Nie wiem, zdzwonimy się. Masz tu mój numer.-wręczył mi swoją wizytówkę. Było na niej pełno marchewek.
-Haha, jasne. To ja lecę, pa-ostatni raz się z nim pożegnałam i wyszłyśmy.
Wpadłyśmy do domu ledwo żywe. Nie było późno.
-Eh, jest 18:20. Co robimy? Na miasto?-pytała Em.
-Nie, nie chce mi się. A co ty na to, żeby obejrzeć jakiś film. Może romantyczny?
-Super, idę po popcorn.
Po naszym krótkim seansie filmowym poszłyśmy spać. Godzina 23:58, dostałam sms'a.
Śpij dobrze, Claud..
Od Loui'ego. Nie odpisałam nic. Patrzyłam na telefon jakieś 30 sekund. Odłożyłam go na miejsce. Nie można było sobie wyobrazić lepszego zakończenia dnia niż ten. Zastanawiałam się tylko, czy coś z tego jeszcze będzie...
Normalnie jestem spokojna, ale dzisiaj nie. Biegałam po domu jak szurnięta. Emily próbowała mnie uspokoić. Ona potrafiła pocieszać jak nikt inny.
-Oh Em., całe szczęście, że cię mam.-uśmiechnęłam się do niej i ją przytuliłam.
-Tak, wiem, wiem. Gdyby nie ja, chyba byś tu zginęła.
Byłam wyraźnie przemęczona. W końcu jakiś chłopak chciał się ze mną spotkać. Przygotowania do naszej pseudo randki wciąż trwały. Po głowie nic innego mi nie chodziło. Tylko imię Niall, Zayn, basen, te piękne niebieskie oczy i nie wiem dlaczego ten koleś od marchewek. Wyglądało mi to podejrzanie. To przecież niemożliwe, żeby w tak krótkim czasie spotkać tyle "ciach".
-No cóż.-ruszyłam ramieniem i robiłam dalej, to co zamierzałam.
Razem szykowałyśmy się prawie godzinę. Wyglądałyśmy oszałamiająco. Bynajmniej Emily, bo ja nigdy o sobie bym nie powiedziała, że jestem ładna. Ona miała swój oryginalny styl, którego nikt nigdy nie podrobi. A ja wyglądam jak pierwsza lepsza blondynka z ulicy.
Ostatni raz spojrzałyśmy w lustro po czym wyszłyśmy. Za daleko nie miałyśmy, jakieś 5 kroków.
-No, pukaj-Em. spojrzała na mnie jakby pukanie do NICH było normalną rzeczą.
Dla mnie to było dość przerażające. Ale w końcu wzięłam się w garć i zapukałam do tych głupich drzwi. Słychać kroki. Przeszedł mnie dreszcz. W końcu ktoś otworzył. To był uroczy chłopak w loczkach.
-Oo, jakie punktualne. Zapraszam-uśmiech z jego twarzy nie schodził.
-Dziękujemy-Emily wepchała się pierwsza.
Ich apartament był równie piękny, co nasz. A może nawet lepszy. Zasiadłyśmy na kanapie trochę onieśmielone. Z kuchni wychodzi ten chłopak od marchewek niosąc na srebrnej tacy 7 filiżanek cherbaty. Dobra, teraz wydało mi się to trochę za bardzo podejrzane. Usiadł koło mnie. Po chwili wyszła jeszcze czwórka. Usiedli na przeciwko nas, a Zayn tuż przy Emily.
-Więc, jak macie na imię? Wypadało by was trochę poznać.-zagadał jeden.
-Ja jestem Claudia, a to Emily. A wy to..?
-Oh, wybacz, że się nie przedstawiliśmy jeszcze. To jest Louis-wskazał chłopaka siedzącego tuż obok mnie-To Zayn, Niall, to Harry, a ja jestem Liam.
-Miło was poznać.-zaczynałam się oswajać w ich towarzystwie.
-Co tu robicie? Wakacje?-pytał Harry.
-Niee, po prostu wygrałyśmy konkurs. Będziemy tu dość długo. Narazie to miasto bardzo nam się podoba, więc jeśli dalej tak będzie, zastanowimy się, czy tu się nie przeprowadzić.-Em. czuła się jak w domu. Była bardzo rozgadana, to fakt.
-O, świetnie. Nie spodziewałem się, że jesteście takie miłe, a co ważniejsze, takie ładne, haha.-było mi bardzo miło usłyszeć taki komplement. Zwłaszcza od Loui'ego...
-Haha, dzięki.-chyba się zarumieniłam.-A wy co robicie w życiu?
-Głupio mówić, ale jesteśmy zespołem, jesteśmy razem już ponad rok. Nazywamy się One Direction.-tym razem odezwał się Niall.
-Wow, co za zaszyt z wami rozmawiać, skoro jesteście sławni.-zaczęłam się śmiać.
-A tam, dalej jesteśmy normalni.
Nawet nie zaóważyłam i minęły już 2 godziny. Miałam wrażenie, że tych gości znam już od dawna. Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. To był jeden z najlepszych wieczorów jakie przeżyłyśmy.
-No, czas się zbierać.-podnosiłam swoją torebkę.
-Szkoda, ale cóż. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.-Zayn ciągle się uśmiechał w stronę Emily.
Wszyscy stali już przy drzwiach. Ale Louis mnie "zaciągnął" w stronę kuchni.
-Ej, a może chciałabyś się ze mną spotkać, ale tak na osobności?-zaproponował.
-Brzmi fajnie. Kiedy masz wolny czas?
-Nie wiem, zdzwonimy się. Masz tu mój numer.-wręczył mi swoją wizytówkę. Było na niej pełno marchewek.
-Haha, jasne. To ja lecę, pa-ostatni raz się z nim pożegnałam i wyszłyśmy.
Wpadłyśmy do domu ledwo żywe. Nie było późno.
-Eh, jest 18:20. Co robimy? Na miasto?-pytała Em.
-Nie, nie chce mi się. A co ty na to, żeby obejrzeć jakiś film. Może romantyczny?
-Super, idę po popcorn.
Po naszym krótkim seansie filmowym poszłyśmy spać. Godzina 23:58, dostałam sms'a.
Śpij dobrze, Claud..
Od Loui'ego. Nie odpisałam nic. Patrzyłam na telefon jakieś 30 sekund. Odłożyłam go na miejsce. Nie można było sobie wyobrazić lepszego zakończenia dnia niż ten. Zastanawiałam się tylko, czy coś z tego jeszcze będzie...