Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 grudnia 2011

Rozdział 2.

*dryń, dryń...*

-Eh, która godzina?- spojrzałam na zegarek.-Już 8:00!

Zbiegłam szybko na dół. Mama widziała, że byłam wyraźnie roztargniona.

-Kochanie, spakowałaś się?- zapytała.
-Tak, już wczoraj. Mamo, nie mam czasu!

Zabrałam swoje torby i walizki i wybiegłam z domu.

Już 20m przed domem Emily krzyczałam

-Emilyyy! Emilyy!

Kiedy dotarłam do jej drzwi, wyszła z domu. A raczej wybiegła. Była w takim stanie jak ja.

-Mój tato nas zawiezie na lotnisko.
-Ok, super. Chodźmy.-odpowiedziałam.

Podróż samochodem się dłużyła jak na złość. W końcu dojechałyśmy.

-No dziewczyny. Zostawiam was. W razie problemów będziemy z wami w kontakcie.
-Dobrze, dziękujemy. Dowidzenia!

Nas samolot już był gotowy. Weszłyśmy do środka. Ściągnęłyśmy z siebie bluzy i wygodnie usiadłyśmy. Specjalnie na tą okazję nakupiłam sobie mnóstwo nowych ubrań.

-Oo, jaka świetna bluza!-pochwaliła Em.
-Dzięki, też sądzę, że jest świetna.

A była to rzeczona biało-czarna bejsbolówka z numerem 23.

W trakcie lotu zasnęłyśmy. A właściwie to ja zasnęłam. To pewnie przez moje słuchawki. Muzyka zawsze mnie uspokaja i sprawia, że staję się senna. Otworzyłam oczy. Emily nie było. Na przeciwko mnie siedział uroczy chłopak, który miał taką samą bluzę jak ja. Spojrzał na mnie chytrym uśmiechem. Zapatrzyłam się w jego piękne, niebieskie oczy. Tak, to musiało wyglądać idiotycznie.

-Cześć piękna. Niall jestem. A ty?-zapytał nieznajomy.
-Ja.. Ja jestem Claudia. Co ty tu w ogóle robisz?
-Przesiadłem się. Ale nie ważne. Sama tu jesteś?
-Nie, jestem z przyjaciółką. Aktualnie gdzieś mi ją wcięło.-zaczęłam się śmiać. Zdałam sobie sprawę, że to nie był dobry moment.

Pozostałą podróż milczał. Czasami tylko ukratkiem się na mnie spojrzał. Niespostrzeżenie zniknął. Akurat wróciła Emily.
-Niall?
-Jaki znowu Niall. O czym ty mówisz?
-No bo... A, nieważne. Gdzieś ty była? Już zaczynałam się o ciebie martwić.
-Byłam na innym siedzeniu. Nie chciałam ci przeszkadzać.

Proszę zapiąć pasy i przyszykować się do lądowania.


Zaraz mieliśmy wylądować, całe szczęście.


Odbierając bagaże mignęła mi przed oczami biało-czarna bejsbolówka. W myślach cały czas powtarzałam tylko jedno słowo, imię, Niall.

-Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.-mówiłam cicho sama do siebie.

Wyszłyśmy na ulicę. Złapałyśmy tax'ówkę i kazałyśmy kierowcy nas zawieźć do naszego apartamentu albo hotelu. Szczerze mówiąc, same nie wiedziałyśmy, gdzie jedziemy.

Taxówkarz wysadził nas przed wysokim budynkiem. Tak, to zdecydowanie był hotel. Co prawda, wyglądał na bardzo luksusowy.

-Haha, ale by było, gdybyśmy spotkały tu jakieś gwiazdy. Haha!-Emily zaczęła się śmiać.
-Ta, ale by było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz