Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział 3.

Weszłyśmy do budynku, idziemy korytarzem.

-Dzień dobry, ja jestem Emily Martin,a to Claudia Black. Jesteśmy tutaj zakwaterowane.-zwróciła się do recepcjonistki.
-Już patrzę. Ach tak, proszę bardzo, oto klucze. Pokój nr 102 jest na trzecim piętrze. Życzę miłego pobytu.
-Dobrze, dzękujemy.

-Jest tu winda?-powiedziała zniecierpliwiona Em.
-Po co ci winda? Idziemy na trzecie piętro.
-Jeśli się zmęczysz, to nie miej do mnie pretensji.
-Dobrze jaśnie pani Martin.
-Ej, to tutaj. O nie, na naszym korytarzu są jescze drzwi.
-No i? Myślałaś, że będziemy mieć cały korytarz dla siebie?
-No mniej więcej.
-O Boże, rusz się.

Weszłyśmy do pokoju. Szczęka nam opadła. To był apartament jak dla prezydenta!

-Coś czuję, że będziemy się tu dobrze bawić.- rzekłam po czym od razu rzuciłam się na wielkie łóżko z baldachimem.
-To kiedy idziemy na miasto?
-Hmm... Nie wiem, szczerze mówiąc jestem zmęczona dzisiaj po takiej podróży. Jeśli chcesz, idź sama.
-Na pewno? Poradzisz sobie tutaj sama?
-Oczywiście, bardziej martwie się o ciebie. Czy nie wpadniesz pod jakiś samochód.
-Spokojnie, będzie dobrze. Ok, biorę telefon, torbę i idę. To paa.-zarzuciła na siebie płaszcz i wyszła.
-Na razie.

Pomyślałam sobie, co będę robić. Uznałam, że skoro Emily wyszła, to dobry pomysł, żeby rozejrzeć się po hotelu i kogoś poznać. W końcu zostajemy tu na dość długo. Niepewnie uchyliłam drzwi. Około 3 metry przede mną były drzwi, 103, od których dobiegały głośne śmiechy. Zdaje się chłopaków. Głupio było mi zapukać, więc wróciłam się. Wzięłam z walizki ręcznik, strój kąpielowy, klapki i poszłam na basen.

Wejście było szklane, a wnętrze przypominało plażę czy Hawaje. Pomieszczenie było wielkości mojego domu, czyli olbrzymie. Było dość sporo osób. Znalazłam wolny leżak. Rzuciłam na niego ręcznik i torbę. Weszłam do wody. Z początku przeszedł mnie dreszcz, bo nie byłam przezwyczajona do takiej chłodnej wody. Ale po kilku minutach już nic nie czułam. Podpłynęłam do małego wodospadu. Stamtąd poobserwowałam ludzi. Chciałam się w końcu z kimś dogadać. Zauważyłam cudownego, opalonego chłopaka. Miał ciemne, chyba czarne włosy, nosił w uszach kolczyki. Siedział i czytał książkę.

-Taaak, to jest gość.-pomyślałam sobie i popłynęłam dalej. Wyraźnie mi się spodobał.-Nie, w życiu do niego nie zagadam, głupia nieśmiałość.

Wyszłam się trochę ogrzać. Chwytając torbę, zorientowałam się, że zgupiłam moją bransoletkę. Odwróciłam się.

-O mój Boże! Chcesz, żebym zawału dostała?-stał tam owy "koleś", który mi się spodobał.
-Nie, coś ty. To chyba nalezy do ciebie.
-Tak, dzięki.
-A kto powiedział, że ci to oddam?-drażnił się ze mną.
-Oddasz mi, proszę?
-Żartowałem, jasne, trzymaj. Następnym razem uważaj, bo możesz nie mieć już takiego szczęścia, że to znajdę.
-Haha, em... Na długo tu przyjechałeś?
-Tak, będziemy tu kilka miesięcy.
-Będziemy?
-Tak, jestem tu z kumplami.
-Jak miło. Gdzie masz pokój?
-103.

Zrobiło mi się gorąco. Byłam 'mega' zaskoczona.

-Oo, to w takim razie będziemy sąsiadami. Ja i moja przyjaciółka mieszkamy na przeciwko.
-To świetnie. Może byście wpadły do nas?
-Chętnie. Może jutro o 16:00?
-Ok, muszę już lecieć. Do zobaczenia!-pwiedział i poszedł.
-Czekaj, a może podasz mi swoje imię?-krzyknęłam.
-Zayn!-ledwo co usłyszałam.

Dawno już go nie było, a ja stałam jak głupia z maślanymi oczami patrząc w stronę, w którą szedł. Ocknęłam się i wróciłam do apartamentu. Tam czekała już Em. Siedziała na kanapie oglądając MTV.

-Proszę, proszę. Kogo tym razem na basenie wyrwałaś?-zapytała.
-A tam od razu wyrwałaś. Poznałam po prostu jednego kolesia. Zaprosił nas do siebie.
-Wow, no to super. Ale poczekaj, nas są dwie, a on jeden.
-Nie, powiedział, że jest tu razem ze znajomymi.
-No to brawo. Kiedy mamy się spotkać?
-Jutro o 16, w 103.


Był już wieczór. Byłam już w piżamie.

-Wypiłabym sobie kawę.
-Ja też. Zejdź na dół, tam jest kawiarnia.
-Żartujesz sobie?! W piżamie?
-A co. Nic ci nie będzie.
-Ok. Zaraz wracam.

-Poproszę 2 kawy z mlekiem.

5 min później...

-Dziękuję.

Zapłaciłam i wzięłam filiżanki. Ręce mi się strasznie trzęsły. Nie było szans, żebym nie rozlała.

-A może ci pomóc?-zapytał dziwnie znajomy głos.

Otworzyłam szeroko oczy, choć jeszcze nie widziałam tej osoby.

-Niall!-krzyknęłam po czym się obejrzałam za siebie.-Bardzo chętnie, dzięki. Co ty tu robisz?
-Ee, stoję? Patrzę się na ciebie? -wziął ode mnie kawę- Tak poważnie to tymczasowo tu mieszkam, pod 103.

Prawie upuściłam drugą filiżankę.

-Wspaniale-próbowałam ukryć swoje zaskoczenie, przerażenie.

Doszliśmy do drzwi.

-Dziękuję ci za pomoc.
-Nie ma za co, dobranoc.-znów się uśmiechnął się w ten swój specyficzny sposób.
-Dobranoc.

Emily nie widziała co zaszło. Całe szczęście, nie chciało mi się jej o wszystkim opowiadać. Po tym wsyztkim wypiłam kawę i poszłam spać.

1 komentarz:

  1. Podoba Mi się < 3 dodaję do ulubionych .;D na http://itsgottabeyou.blog.onet.pl/ ScaredGirl

    OdpowiedzUsuń